Kieszeń  
Wy­cho­wa­ne w wil­got­nej, stę­chłej domu sie­ni
Dziec­ko mia­sta, któ­re­mu ogro­dy i ba­śnie
Obce są, a zna­jo­me jeno w domu wa­śnie
Ją­trzą­ce się wśród bie­dy, któ­rej nic nie zmie­ni;

Dziec­ko ludz­kie­go ula, co dla trosk-szer­sze­ni
Zbie­ra w dzień miód nie­słod­ki zno­ju, nim w noc za­śnie
I wraz z słoń­cem w śnie my­ślą nie ma­rzą­cą zga­śnie,
Dziec­ko! ty jed­nak cho­wasz świat w bied­nej kie­sze­ni.

O, ba­jecz­na po­ezjo kie­sze­ni chło­pię­cej,
Co kry­je w so­bie dzi­wów dro­go­cen­nych wię­cej
Niż dno mo­rza, ru­pie­ci róż­nych skarb­ce całe:

Ka­my­ki, sznur­ki, szkieł­ka, pió­ra za­rdze­wia­łe
I kred­ki ko­lo­ro­we, gdzie snom jeno zna­ne
Śpią stu­barw­ne pej­za­że nie na­ma­lo­wa­ne.